ORP „Błyskawica” – ceńmy wspólne dziedzictwo.

Ryszard Stangreciak

W dniu 25 listopada 1937 roku kmdr por. Włodzimierz Steyer podpisał protokół odbioru okrętu wojennego ORP „Błyskawica”, powstałego w stoczni w Cowes. Od tej chwili okręt znajdował się pod zwierzchnictwem kierownictwa Marynarki Wojennej.

O godzinie 14.00 odbyła się uroczystość podniesienia bandery wojennej i znaku dowódcy okrętu. Następnego dnia o godz. 9.00Błyskawica” opuściła Cowes udając się do Gdyni, po drodze 27 listopada zawijając do Göteborga, gdzie załadowała amunicję artyleryjską do jednego z najwspanialszych dział, Boforsa, które niedługo miały się bardzo przydać.

1 grudnia 1937 roku nastąpiło spotkanie „Błyskawicy” z niszczycielem „Wicher” i dwoma trałowcami, w asyście których witana syrenami okrętów płynęła do macierzystego, od tej pory, portu – Gdyni.

Warto dodać do tego, że w tym czasie podczas prób prędkościowych szybkość „Błyskawicy” wyniosła 40,4 węzła. Taka prędkość była przydatna w późniejszym okresie wojny, zwłaszcza w trakcie ochrony konwojów wiozących amerykańskich żołnierzy do Wielkiej Brytanii, jak to określono, „Błyskawica” była najlepszym „psem pasterskim” alianckiej floty.

Obchodzimy obecnie 85-lecie podniesienia bandery na „Błyskawicy”.

Tych 85 lat można podzielić na cztery różne okresy historyczne:

Pierwszym okresem był czas przed II wojną światową. Okręt ORP „Błyskawica” był drugim okrętem kontrtorpedowców z linii „Gromów” (pierwszy z nich, ORP „Grom”, zatonął 4 maja 1940 roku podczas obrony Narwiku). W 1938 roku okręt przechodził różne próby morskie, zorganizowano wtedy również zespół niszczycieli. Potem rozpoczęto remont gwarancyjny, który trwał do stycznia 1939 roku, ale, co było wyjątkiem w ramach umowy, dyrekcja stoczni w Cowes wyraziła zgodę, żeby remont gwarancyjny przeprowadziły Portowe Zakłady Marynarki Wojennej w Polsce. Był to już czas narastania napięć wojennych, warto więc nadmienić, że w marcu 1939 roku ORP „Błyskawica” pilnowała flotylli niemieckiej Kriegsmarine z pancernikiem „Deutschland” na czele, która udawała się do przejmowanej od Litwy Kłajpedy. Zapadła wtedy na podstawie umowy zawartej między Rządem Rzeczypospolitej a Rządem Jego Królewskiej Mości 25 sierpnia 1939 roku decyzja Naczelnego Wodza marsz. Edwarda Śmigłego-Rydza o wysłaniu okrętów do Anglii w ramach Operacji Peking, która odbyła się 30 sierpnia.

Drugi okres w historii „Błyskawicy” zaczyna się 1 września 1939 roku, gdy dopływa do Wielkiej Brytanii i witają go tam dwa okręty „Wanderer” i „Wallace” (gdzie służył książę Filip, mąż zmarłej niedawno Elżbiety II). Po dwóch dniach niepewności 3 września Anglia i Francja wypowiedziały wojnę Niemcom i jednostki przeszły na współpracę z Admiralicją Brytyjską. Od tej pory rozpoczął się wielki, chwalebny szlak wojenny, który w skrócie można nazwać bitwą o Atlantyk. Pierwszym jego elementem była obrona Narwiku, następnie ewakuacja Dunkierki, Operacja „Dynamo”. W tym czasie po tych dwóch operacjach wojennych „Błyskawicę” zaczęto określać jako „lucky ship”.

Błyskawica” wzięła potem udział w Operacji „Torch” w Afryce Północnej, Operacji „Overlord”, czyli lądowaniu w Normandii oraz 8-9 czerwca 1944 roku najsłynniejsza bitwa pod Ushant. W każdym podręczniku historii można znaleźć opis tej bitwy i co najważniejsze, dzięki naszej „Błyskawicy”, zostały zatopione okręty wroga.

Przy okazji warto wspomnieć jak czasem cienka jest granica między bohaterstwem a sądem polowym. Przykładem są losy komandora Wojciecha Franckiego. Potrafił działać na granicy regulaminu. W czasie ewakuacji Dunkierki z pokładu „Burzy”, którą wówczas dowodził, wbrew rozkazom pozbył się amunicji, ale dzięki temu uratował okręt od zniszczenia. Gdy został dowódcą „Błyskawicy” zrobił rzecz odwrotną. Zamiast oddać broń, w tym artylerię przeciwlotniczą, do magazynu za miastem, wpłynął do portu w Cowes razem z tą bronią. Nieoczekiwanie nastąpił atak niemiecki na port i właściwie tylko dzięki posiadaniu przez „Błyskawicę” broni przeciwlotniczej Cowes zostało uratowane, a zadymienie miasta spowodowało, że niemieckie bomby uderzały w pola albo w morze. Komandor Francki otrzymał za to różne odznaczenia, ale jego koledzy w Polskiej Marynarce Wojennej chcieli go oddać pod sąd polowy.

Warto wspomnieć o komandorze Tadeuszu Lesiszu, (również walczącego w czasie obrony Cowes), który był oficerem, dowódcą artylerii na „Błyskawicy”. Bohaterskie były jego działania w czasie Operacji „Pedestal”, zwłaszcza w czasie bitwy pod Bougie. W jej trakcie zginęły 3 osoby z załogi, a 43 zostało rannych. Sam komandor Lesisz, ze względu na brak obsługi, pomagał obsługiwać wtedy działa, a naloty samolotów niemieckich i włoskich trwały kilkanaście godzin. Tymczasem 125 okrętów floty alianckiej biorących udział w Operacji „Pedestal” przyglądało się, czy „Błyskawicy” uda się, czy nie. Nie przyszli jej na pomoc, „Błyskawica” była na straceńczej misji. Płynęła z misją kurierską, ponieważ była dużo szybsza niż inne okręty alianckie.

Ten chwalebny szlak kończy się w maju 1946 roku operacją „Deadlight”, czyli zatapianiem niemieckich okrętów podwodnych, co było swoistym ukłonem ze strony Admiralicji. Myślę, że nie było drugiego tak zasłużonego okrętu w czasie II wojny światowej, który mężnie walczył dzięki ofiarnej pracy oficerów i marynarzy.

Trzeci okres to czas, gdy po namowach komandora Bolesława Romanowskiego część załogi powraca wraz z okrętem do kraju 4 lipca 1947 roku. Niemniej był to już zupełnie inny okres, ponury. Wychodzimy pobici z II wojny światowej, będąc uzależnioną od Sowietów marionetką. Już 5 lipca 1947 roku okręt został odstawiony od działań bojowych, przekształcono go na okręt szkoleniowy i dopiero w latach 50., kiedy nieco zelżał nadzór Sowietów, okręt został przywrócony do służby bojowej.

Nie będę dłużej rozpisywał się o tym okresie, bo jest on w dużej mierze znany. Niektórzy ze starszych członków załogi okrętu pamiętają wciąż te czasy (Władysław Kołopoleski). Niemniej nawet w tym okresie wydarzyły się pewne rzeczy pozytywne, które należy wymienić. Była to choćby pierwsza wizyta okrętu po wojnie w Wielkiej Brytanii w 1955 roku, gdzie po spotkaniu z marynarzami, którzy nie wrócili do Polski, władze PRL zgodziły się, żeby mogli oni raz w roku odwiedzić rodzinę w kraju bez żadnych sankcji. Wcześniej bowiem ci, którzy powrócili przez długi okres mieli nad sobą ubecki nadzór, częste przesłuchania i w większości szybko zakończyli oni służbę na okręcie; czasami niestety ich życie kończyło się w katowniach i są oni znajdowani dzisiaj na różnych „łączkach”.

Momentem kończącym ten trzeci okres w historii naszego okrętu jest 9 sierpnia 1967 roku, gdy po awarii kotła, w czasie której zginęło 7 oficerów i marynarzy, „Błyskawica” została przeniesiona do rezerwy. Następnie służyła w Świnoujściu jako okręt obrony przeciwlotniczej, przeznaczony do obrony portów. Bardzo podobnie skończyły choćby włoskie pancerniki w czasie II wojny światowej.

Ostatnim, czwartym okresem w dziejach „Błyskawicy”, jest czas od 1 maja 1976 roku, gdy okręt zaczyna funkcjonować jako okręt – muzeum należący do Marynarki Wojennej. Od tego momentu miliony osób zwiedziło pokład niszczyciela. Najważniejszą uroczystością w tym czasie było nadanie „Błyskawicy” orderu Virtuti Militari. Innych nagród i odznaczeń. Nie sposób wymienić, gdyż było ich tak wiele i tak zacnych.

Na zakończenie chciałbym dodać, że duży wkład w upowszechnianie tradycji i historii okrętu wnosi Towarzystwo Przyjaciół Okrętu-Muzeum „Błyskawica”, które oprócz działalności krajowej nawiązało współpracę z podobnymi stowarzyszeniami, np. w Cowes (4-5 maja zawsze obchodzone jest święto obrony miasta) czy też różnymi innymi, które znacząco przyczyniły się do utrwalenia naszych zwyczajów i tradycji.